wtorek, 7 czerwca 2011

Garnela zwana krewetką.

Garnela.


Nazwa łacińska Crangon Crangon jest to stosunkowo duży raczek dorastający do 5-ciu centymetrów (samice) blisko spokrewniony z krewetkami ,dlatego wśród wędkarzy popularnie zwany jest krewetką.
Nie jest całkowicie przezroczysty ,ma lekkie zabarwienie różowawe i występują drobniutkie ciemne plamki.



Garnele są pospolitymi mieszkańcami przybrzeżnych piasków. Latem zbierają się gromadnie w najpłytszych miejscach , gdzie dochodzi do rozrodu.
Za dnia garnela siedzi zagrzebana w piasku wystawiając tylko oczy i czułki ,unikając w ten sposób wrogów.
Dopiero wieczorem zaczyna aktywnie poszukiwać pokarmu ,żywiąc się szczątkami i drobnymi organizmami.Zjadane są bardzo chętnie przez ryby i dlatego stanowią doskonałą przynętę naturalną na wszelakie gatunki ryb bałtyckich.
Pierwsze próby połowu dokonaliśmy w niedzielę 5-go czerwca w miejscowości Łazy.
Wcześniej zaopatrzyłem się w "urządzenie" do połowu krewetek za 20pln marki Cormoran ,chociaż spotkałem w necie i inne
produkcji francuskiej.
Prosty podbieraczek ,ale jakże przydatny.Połowu dokonujemy tuż za pierwszym spadem ,aż do głębokości jednego metra ,
bo tyle ma długość rączki tego podbieraka.


Siatkę prowadzimy tuż nad dnem ,szorując i nawet nabierając wierzchnią warstwę piasku i drobnych
kamyczków bo tam jest ukryta garnela.
Po paru metrach ,zależy jaki mamy "urobek" w siatce ,wyciągamy ją szybko na powierzchnię i wypłukujemy piasek.Pozostają nam w siatce kamyczki no i nasz połów czyli garnela/krewetka.




Moje próby zaskoczyły mnie całkowicie ,zarówno ilością jak i wielkością złowionych okazów.
Z jednego dragowania pozyskiwałem od dwóch do ośmiu garneli.


Problemem który trzeba rozwiązać jest sposób ich przechowywania po złowieniu ,ja zaskoczony ilością
połowu nie byłem w tym dniu do tego gotowy ,dlatego wyglądało to tak.





Myślę że pojemnik na żywce z wyjmowanym środkiem spełni to zadanie w sposób wystarczający.
Dysponując sadzykiem z napowietrzaczem możemy pokusić się o próbę transportu do domu  i przechowania ich w stanie żywym w domowym akwarium oczywiście ze słoną wodą.
Wody nie trzeba wozić z Bałtyku ,można ją przygotować w warunkach domowych-informacje na ten temat
uzyskałem w sklepie akwarystycznym.
Ponieważ ja takowego nie posiadam ,zamroziłem pozyskaną przynętę w woreczkach strunowych
z dodatkiem wody morskiej ,podobno zachowuje się w ten sposób jędrność wszelakiej przynęty.
Jest to przynęta delikatna i dlatego będę stosował cienkie haczyki tzw.druciaki ,co za tym idzie konieczne
będzie zabezpieczenie przynęty przed zerwaniem podczas wyrzutu i zastosuję używaną już przez wielu
taśmę PVA.
Podsumowując : pozyskiwanie bardzo proste ,niekosztowne ,przynęta znakomita ,przechowywanie na plaży do rozwiązania ,przechowywanie na czas dłuższy (mrożenie) możliwe.
Nadchodzi więc czas próbowania skuteczności tej przynęty na łowisku o czym niewątpliwie powiadomię.

W przygotowaniu mam post na temat TURBOTA ,opracowanie zajmie mi jeszcze trochę czasu.

Podziękowania z mojej strony dla Arka, za fajne zdjęcia tej ryby, ja niestety takowymi jeszcze nie dysponuję.

Belonowe ostatki.

Pierwszy tegoroczny czerwcowy weekend spędziliśmy oczywiście na plaży.
Miejscowość Łazy koło Koszalina ,po dotarciu na plażę udaliśmy się w stronę Dąbkowic mając nadzieję
na realizację naszych planów na te dwa dni.
Cele wyznaczyliśmy sobie dwa:
pierwszy-przetestowanie niedawno zakupionego wędziska spinningowego Daiwa Exeler Sea Trout 3,10m
              i ciężarze wyrzutowym 10-40g
drugi -przeprowadzenie prób połowu bałtyckiej krewetki z myślą o wykorzystaniu jej jako przynęty
          w metodzie surfcastingowej.


Dwa sąsiadujące w kalendarzu dni i bardzo różne warunki pogodowe.
Sobotnie popołudnie-średni wiatr z kierunku północno-wschodniego ,znośna fala umożliwiająca brodzenie
wyniki dobre ,oprócz limitu , który dla przypomnienia wynosi 5 sztuk ,zaliczyłem kilka spadów.
Brania dobre ,ataki zdecydowane ,zastosowane błystki z przedłużeniem kotwicy jak i bez przedłużenia ,
ryby zapięte za dziób ,brak podhaczeń.
Niedziela ,upał niemożliwy ,woda prawie stojąca ,leciutki wiaterek tylko marszczył wodę. 
Brodzenie bardzo wygodne ,ale niestety brań nie ma.Oprócz kilku pogoni za błystką ,kończących się
parę metrów od moich nóg ,brak było w tym dniu zdecydowanych ataków na błystkę.


Pierwszy cel został osiągnięty-wędzisko sprawowało się znakomicie ,po nabraniu pewności co do jego
mocy i wytrzymałości rzucało mi się nim bardzo przyjemnie i bardzo dobrze przenosił wszelkie
zachowania zapiętej ryby.


To co jest częste na plaży ,warunki pogodowe szybko się zmieniły ,wiatr zmienił kierunek z południowo
na północno-wschodni przybrał na sile ,fala szybko wzrosła wyganiając brodzących na brzeg.
Te dwa dni potraktowałem jako ostatnie wyjazdy ,których celem była wyłącznie belona.
Teraz nastawiamy się na inne metody połowu i inne ryby ,belona może być jeszcze przyłowem.


Drugim celem naszego wyjazdu ,było przeprowadzenie pierwszych prób połowu bałtyckiej krewetki.
Powiem tyle-wyniki przerosły moje oczekiwania , pozostaje kwestia opracowania materiału ,który powstał
na ten temat.
Zamieszczę go wkrótce.

Podziękowania z mojej strony dla Jagody ,bez jej pasji nie powstało by tyle materiału fotograficznego.
Pozdrowienia dla wszystkich pasjonatów morskiego wędkowania-Jagoda i Leszek.