niedziela, 12 czerwca 2011

Garnela -poszukiwań ciąg dalszy

Weekend 11-12 czerwca postanawiamy spędzić na plaży w Gąskach.
Nastawiamy się na połowy metodą surfcastingową,będę też prowadził dalsze próby pozyskania garneli ,
zaciekawiony czy w innych rejonach wybrzeża występuje równie licznie jak w Łazach.
Zabieramy sprzęt do surfcastingu ,sprzęt dodatkowy,krzesełka ,osłonę przeciwwiatrową ,ciepłe ubrania ,
jeszcze więcej sprzętu ,coś na ząb i wózek niezbędny do przewożenia tych wszystkich rzeczy.

Mamy zamiar być na plaży aż do zapadnięcia ciemności ,zabieramy więc również oświetlenie ,bez którego
jakiekolwiek czynności związane z wędkowaniem nie są możliwe.
Objuczeni tym całym sprzętem wychodzimy na plażę ,napotykając ciekawskie spojrzenia zalegających tam
turystów.Udajemy się w rejon dogodny do wędkowania i rozkładamy się z całym majdanem.
Podczas gdy Jagoda postanawia pracować nad doskonaleniem swojej opalenizny, ja po zarzuceniu
wędek będę poszukiwał garneli.





Morskie dno w tym miejscu jest bardzo nierówne ,twarde gliniasto-kamieniste z niedużymi łachami piasku.
Bardzo liczne dołki w dnie zmuszają do bardzo ostrożnego brodzenia ,aby nie zaznać niechcianej kąpieli
po której nasz komfort pobytu na plaży znacznie się zmniejsza i zamiast zajmować się wędkowaniem
czekamy na wyschnięcie odzieży ,dobrze jeśli mamy coś na zmianę ,ale najczęściej zapasowej odzieży
brak.


Na obszarach dna pokrytych kamieniami jak również na twardym gliniastym podłożu pokrytym cienką
warstwą piasku ,pomimo dokładnego dragowania podbierakiem nie natrafiłem na garnelę.
Obszukanie otoczenia dużego głazu zalegającego na dnie ,przyniosło około sześciu sztuk garneli.
Natomiast na obszarach o dnie piaszczystym ,garnela występowała równie obficie jak w Łazach.
Próby zastosowania większego podbieraka zakończyły się powodzeniem ,a nawet osiągałem lepsze wyniki
niż małym.
Warunkiem niezbędnym jest to ,aby siatka podbieraka miała oczka nie pozwalające na ucieczkę złowionej
garneli.



Teleskopowa rączka o większej długości umożliwia użycie obu rąk do prowadzenia siatki po dnie ,
ułatwiając nam pracę.
Na haczyk jako przynętę zakładałem od jednej do paru garneli w zależności od wielkości haczyka ,przed
wyrzutem zabezpieczając je taśmą PVA.
O jej skuteczności jako przynęty niewiele mogę powiedzieć ,bo w tym dniu ryby nie pokazały się w łowisku lub smakołyki które im serwowałem nie przypadły im do gustu.
Jak zwykle ,przebywając na plaży można zaobserwować coś ciekawego i czas biegnie szybko.






Brak ryb został wynagrodzony pięknym zakończeniem dnia.








Zadowoleni ,choć trochę zmęczeni schodzimy z plaży około godz 23 idąc do samochodu w szybko 
zapadających ciemnościach.
A do domu jeszcze trzeba dojechać ,ale i tak za tydzień znów będziemy na plaży.