wtorek, 28 czerwca 2011

Surfcasting-długi czerwcowy weekend.

Długi czterodniowy weekend zapowiadał się znakomicie ,cztery dni wolnego ,pogoda fajna ,bez deszczu ,ale jak zwykle tą sielankę musiało coś zepsuć.
Okazało się że dwie nocki trzeba spędzić w pracy ,odjąć czas na spanie w dzień i tego czasu przeznaczonego na wędkowanie pozostało bardzo niewiele.
Mając więc jeden dzień cały wolny udajemy się do Łaz w okolice łowiska ,które bywalcy określają nazwą "radary",bo w niedawnych czasach mieściła się tam JW i na wydmach było pełno właśnie radarów.
Pogoda wietrzna nawet bardzo ,ale z prognoz pogody wyczytaliśmy że zarówno wiatr jak i falowanie
mają po południu słabnąć ,na razie jest kiepsko.






Dosyć silny wiatr utrudniał przygotowania do wędkowania ,ale po rozłożeniu osłony przeciwwiatrowej
poszło już wszystko sprawnie.
Fala duża ,ale umożliwiająca wędkowanie.Z moich doświadczeń wynika że są to dobre warunki do 
uzyskania niezłych wyników wędkarskich ,północno-zachodni wiatr i spore falowanie to jest to.





Po rozłożeniu sprzętu rozpoczynamy wędkowanie ,pierwsze rzuty rozpoznawcze mają na celu określenie
siły fal i prądu wstecznego ,obecność na łowisku elementów niepożądanych ,wielkości obciążenia jakie
pozwoli utrzymać zestaw w wybranym miejscu.





Przy tym falowaniu i prądzie wody ,ciężarki 120g z wąsami spełniają swoje zadanie i są w stanie utrzymać
zestaw w miejscu przeznaczenia.
O pozyskaniu garneli nie ma co marzyć ,więc robaki na haki i do wody.



Po niecałych 10-ciu minutach wędziska zaczynają dziwnie mocno wyginać się ,a zestawy przemieszczać
w wodzie.Widząc że zestawy są na granicach wytrzymałości wyciągam je z wody.
Opór jakby dziesięć ryb się na nich uwiesiło ,ale wiadomo że to nie ryby.


To znane i (nie lubiane) wprost znienawidzone przez surfcastingowców ,zielsko zwane watą.
Silne falowanie wymieszało to świństwo i zestawy obciążone dodatkowym balastem ,który na dodatek
stawia silny opór w wodzie nie wytrzymywały obciążenia.



Stanowisko wokół tripoda usiane jest w szybkim czasie zieloną watą.


Trzeba przeczekać ,aż morze się uspokoi ,zielsko osiądzie i będzie można wędkować ,a na razie trzeba
poszukać sobie coś do zajęcia ,a o to nie jest trudno.












Woda o dziwo dosyć ciepła ,można w niej stać bez uczucia kostnienia członków ,jest nawet przyjemnie
co niektórzy próbują nawet kąpieli ,ale siła fal jest tak duża że grozi wywróceniem i szybko zniechęca
do przebywania po pas w wodzie.
Fale przybojowe mają około metra wysokości i poważnie zagrażają lekceważącym je turystom ,szybko ,
a nieraz brutalnie przypominają że morze to żywioł i nie można go lekceważyć.
Wędkowanie przesuwamy na następne wolne dni i oddajemy się kontemplowaniu uroków morza.
Następnym razem może będzie lepiej jeśli chodzi o ryby ,a równie pięknie jak dziś to na pewno.
I tak upłynął jeden dzień z czterodniowego weekendu.



























poniedziałek, 20 czerwca 2011

Surfcasting Sardegna

Buszując po sieci w poszukiwaniu ciekawostek związanych z surfcastingiem , natrafiłem ostatnio
na moim zdaniem bardzo ciekawy filmik dotyczący tego tematu , w którym zastosowano tak modne
ostatnimi czasy efekty czyli "slow motion".
Mi bardzo on się spodobał i po uzyskaniu zgody od autora , którym jest kerneleM zamieszczam go
i myślę że warto go zobaczyć.

Podziękowania dla kerneleM.



niedziela, 19 czerwca 2011

Darłówko-łowisko portowe.

Darłówko - part 1.

Interesować nas będzie łowisko portowe ,czyli dwa falochrony wschodni i zachodni oraz awanport ,czyli strefa pomiędzy falochronami ,zaraz po wpłynięciu do portu.
Interesującym obszarem dla nas wędkarzy, jest również obszar sztucznych raf ,znajdujący się po wschodniej stronie portu.
Rafy te stwarzają doskonałe siedlisko dla różnych gatunków ryb.
Może przytoczę trochę informacji o porcie.
Mogą tam zawijać jednostki o długości nie przekraczającej 75m i zanurzeniu 4m ,falochrony portowe mają ponad 400m długości ,
w główkach wejście ma 38m szerokości i 7m głębokości - i to jest pierwsza cenna informacja ze względów wędkarskich.




Kanał portowy ma około 5-ciu metrów głębokości , a awanport 6m.
Reda portu ,czyli obszar na oczekiwanie na wejście do portu ,to obszar o promieniu 1Mm ,przypominam
że 1Mm to 1852m ,czyli prawie dwa kilometry.
Tor podejściowy ma 962m długości , szerokość w dnie 60m i 8 metrów głębokości.

Zachodni falochron ma 484m długości i wygląda tak:


Od strony morza zabezpieczony jest wielkimi głazami , a przy samych główkach gwiazdoblokami.







Wschodni ma 436m i łączy się ze wspomnianym obszarem sztucznych raf.


Po wschodniej stronie portu znajduje się latarnia morska.
Jest to jedna z 15-tu latarni morskich na polskim wybrzeżu , jest to latarnia dozorowa (czyli ma latarnika) ,
dla zainteresowanych - zasięg światła 15Mm , światło blaskowe grupowe , okres - 15s ( blask 2s , przerwa 3s , blask 2s , przerwa 8s ).
Latarnie sąsiadujące to Gąski 1 i Jarosławiec 1.
Tyle wstępnych informacji , więcej o łowisku i o rybach , które tam występują w następnych postach.
Wszystkich którzy chcieliby podzielić się informacjami na temat tego łowiska proszę o kontakt na moją pocztę:

                                   leszek.fish@interia.pl      lub     eljot0355@gmail.com 

Pozdrawiam wszystkich maniaków wędkowania w morzu.





niedziela, 12 czerwca 2011

Garnela -poszukiwań ciąg dalszy

Weekend 11-12 czerwca postanawiamy spędzić na plaży w Gąskach.
Nastawiamy się na połowy metodą surfcastingową,będę też prowadził dalsze próby pozyskania garneli ,
zaciekawiony czy w innych rejonach wybrzeża występuje równie licznie jak w Łazach.
Zabieramy sprzęt do surfcastingu ,sprzęt dodatkowy,krzesełka ,osłonę przeciwwiatrową ,ciepłe ubrania ,
jeszcze więcej sprzętu ,coś na ząb i wózek niezbędny do przewożenia tych wszystkich rzeczy.

Mamy zamiar być na plaży aż do zapadnięcia ciemności ,zabieramy więc również oświetlenie ,bez którego
jakiekolwiek czynności związane z wędkowaniem nie są możliwe.
Objuczeni tym całym sprzętem wychodzimy na plażę ,napotykając ciekawskie spojrzenia zalegających tam
turystów.Udajemy się w rejon dogodny do wędkowania i rozkładamy się z całym majdanem.
Podczas gdy Jagoda postanawia pracować nad doskonaleniem swojej opalenizny, ja po zarzuceniu
wędek będę poszukiwał garneli.





Morskie dno w tym miejscu jest bardzo nierówne ,twarde gliniasto-kamieniste z niedużymi łachami piasku.
Bardzo liczne dołki w dnie zmuszają do bardzo ostrożnego brodzenia ,aby nie zaznać niechcianej kąpieli
po której nasz komfort pobytu na plaży znacznie się zmniejsza i zamiast zajmować się wędkowaniem
czekamy na wyschnięcie odzieży ,dobrze jeśli mamy coś na zmianę ,ale najczęściej zapasowej odzieży
brak.


Na obszarach dna pokrytych kamieniami jak również na twardym gliniastym podłożu pokrytym cienką
warstwą piasku ,pomimo dokładnego dragowania podbierakiem nie natrafiłem na garnelę.
Obszukanie otoczenia dużego głazu zalegającego na dnie ,przyniosło około sześciu sztuk garneli.
Natomiast na obszarach o dnie piaszczystym ,garnela występowała równie obficie jak w Łazach.
Próby zastosowania większego podbieraka zakończyły się powodzeniem ,a nawet osiągałem lepsze wyniki
niż małym.
Warunkiem niezbędnym jest to ,aby siatka podbieraka miała oczka nie pozwalające na ucieczkę złowionej
garneli.



Teleskopowa rączka o większej długości umożliwia użycie obu rąk do prowadzenia siatki po dnie ,
ułatwiając nam pracę.
Na haczyk jako przynętę zakładałem od jednej do paru garneli w zależności od wielkości haczyka ,przed
wyrzutem zabezpieczając je taśmą PVA.
O jej skuteczności jako przynęty niewiele mogę powiedzieć ,bo w tym dniu ryby nie pokazały się w łowisku lub smakołyki które im serwowałem nie przypadły im do gustu.
Jak zwykle ,przebywając na plaży można zaobserwować coś ciekawego i czas biegnie szybko.






Brak ryb został wynagrodzony pięknym zakończeniem dnia.








Zadowoleni ,choć trochę zmęczeni schodzimy z plaży około godz 23 idąc do samochodu w szybko 
zapadających ciemnościach.
A do domu jeszcze trzeba dojechać ,ale i tak za tydzień znów będziemy na plaży.



wtorek, 7 czerwca 2011

Garnela zwana krewetką.

Garnela.


Nazwa łacińska Crangon Crangon jest to stosunkowo duży raczek dorastający do 5-ciu centymetrów (samice) blisko spokrewniony z krewetkami ,dlatego wśród wędkarzy popularnie zwany jest krewetką.
Nie jest całkowicie przezroczysty ,ma lekkie zabarwienie różowawe i występują drobniutkie ciemne plamki.



Garnele są pospolitymi mieszkańcami przybrzeżnych piasków. Latem zbierają się gromadnie w najpłytszych miejscach , gdzie dochodzi do rozrodu.
Za dnia garnela siedzi zagrzebana w piasku wystawiając tylko oczy i czułki ,unikając w ten sposób wrogów.
Dopiero wieczorem zaczyna aktywnie poszukiwać pokarmu ,żywiąc się szczątkami i drobnymi organizmami.Zjadane są bardzo chętnie przez ryby i dlatego stanowią doskonałą przynętę naturalną na wszelakie gatunki ryb bałtyckich.
Pierwsze próby połowu dokonaliśmy w niedzielę 5-go czerwca w miejscowości Łazy.
Wcześniej zaopatrzyłem się w "urządzenie" do połowu krewetek za 20pln marki Cormoran ,chociaż spotkałem w necie i inne
produkcji francuskiej.
Prosty podbieraczek ,ale jakże przydatny.Połowu dokonujemy tuż za pierwszym spadem ,aż do głębokości jednego metra ,
bo tyle ma długość rączki tego podbieraka.


Siatkę prowadzimy tuż nad dnem ,szorując i nawet nabierając wierzchnią warstwę piasku i drobnych
kamyczków bo tam jest ukryta garnela.
Po paru metrach ,zależy jaki mamy "urobek" w siatce ,wyciągamy ją szybko na powierzchnię i wypłukujemy piasek.Pozostają nam w siatce kamyczki no i nasz połów czyli garnela/krewetka.




Moje próby zaskoczyły mnie całkowicie ,zarówno ilością jak i wielkością złowionych okazów.
Z jednego dragowania pozyskiwałem od dwóch do ośmiu garneli.


Problemem który trzeba rozwiązać jest sposób ich przechowywania po złowieniu ,ja zaskoczony ilością
połowu nie byłem w tym dniu do tego gotowy ,dlatego wyglądało to tak.





Myślę że pojemnik na żywce z wyjmowanym środkiem spełni to zadanie w sposób wystarczający.
Dysponując sadzykiem z napowietrzaczem możemy pokusić się o próbę transportu do domu  i przechowania ich w stanie żywym w domowym akwarium oczywiście ze słoną wodą.
Wody nie trzeba wozić z Bałtyku ,można ją przygotować w warunkach domowych-informacje na ten temat
uzyskałem w sklepie akwarystycznym.
Ponieważ ja takowego nie posiadam ,zamroziłem pozyskaną przynętę w woreczkach strunowych
z dodatkiem wody morskiej ,podobno zachowuje się w ten sposób jędrność wszelakiej przynęty.
Jest to przynęta delikatna i dlatego będę stosował cienkie haczyki tzw.druciaki ,co za tym idzie konieczne
będzie zabezpieczenie przynęty przed zerwaniem podczas wyrzutu i zastosuję używaną już przez wielu
taśmę PVA.
Podsumowując : pozyskiwanie bardzo proste ,niekosztowne ,przynęta znakomita ,przechowywanie na plaży do rozwiązania ,przechowywanie na czas dłuższy (mrożenie) możliwe.
Nadchodzi więc czas próbowania skuteczności tej przynęty na łowisku o czym niewątpliwie powiadomię.

W przygotowaniu mam post na temat TURBOTA ,opracowanie zajmie mi jeszcze trochę czasu.

Podziękowania z mojej strony dla Arka, za fajne zdjęcia tej ryby, ja niestety takowymi jeszcze nie dysponuję.