środa, 23 maja 2012

Belona-Sea Monster.

19 maj 2012.
Zachęceni pięknie kwitnącym rzepakiem, który w tym roku jest wyjątkowo okazały, udajemy się do
Łaz niedaleko Koszalina licząc że belona jest już przy brzegu i będzie osiągalna dla wędkujących.
Jak się spodziewaliśmy paru fanatyków, podobnych do nas, już próbuje złowić coś na spinning, ale
też i miłośników surf castingu nie brakuje.






Udajemy się w stronę Dąbkowic, na plaży nie ma jeszcze wielu turystów, rozkładamy swoje bagaże,
Jagoda chwyta opaleniznę, a ja sposobię się do wędkowania.




Wybieram jakieś zejście do wody, tam gdzie jest jaśniej-czyli płycej, wchodzę po pas w wodę i rzucam
od niechcenia właściwie dla próby, żeby zobaczyć jak pracuje błystka-Lotus Hansena i ku mojemu
wielkiemu zdziwieniu za drugim rzutem mam pierwszą belonę.
Nie ma jednak tak łatwo i na kolejną trzeba było oddać kilkadziesiąt następnych rzutów.






Jest coraz cieplej, można ściągać kolejne warstwy ubrania i przemieszczanie się po morskim dnie jest
coraz łatwiejsze.






Powoli wraz z dziesiątkami rzutów osiągam efekty w postaci kolejnych belon.






Czy posiadacz takiego uzębienia nie zasługuje na określenie Sea Monster? wg mnie jest ono w pełni
zasłużone.



Więcej zdjęć tej pięknej ryby zamieściłem pod tym linkiem

Belona pospolita



Zaczynałem wędkowanie z dużym trociowym podbierakiem, ale szybko z niego zrezygnowałem.
Wyplątywanie kotwiczki po podebraniu belony było irytujące.
Dobrze szło mi chwytanie ich ręką, choć następnym razem wezmę ogumowaną od strony dłoni tanią
rękawiczkę z obciętymi palcami, nie będą się tak wyślizgiwały.
Wielu łowiących bliżej brzegu ląduje belony na plaży, nie jest to jednak sposób dobry gdy stoimy
daleko w wodzie.








Pomału osiągam limit, jest też sporo spadów, pustych zacięć i odprowadzeń przynęty, bez próby ataku.














Kolejny dzień na plaży dobiega końca, za tydzień jeśli pogoda dopisze znów zapolujemy na tego morskiego drapieżnika.