poniedziałek, 7 maja 2012

Surfcasting-niecodzienni goście.

29 kwietnia-pierwszy tegoroczny wypad z wędkami.
Nie bacząc na złe prognozy pogodowe dotyczące falowania i siły wiatru, wybraliśmy się na plażę
w pobliżu Łaz.
Kolejny raz potwierdziło się że pogoda w Koszalinie, a pogoda na plaży to dwie różne rzeczy.
W Koszalinie było w miarę ciepło, a na plaży zimny  silny północno-wschodni wiatr czynił pobyt
trudnym do zniesienia.
Spora fala i silny prąd wody niosły ze sobą duże ilości różnego rodzaju roślinności morskiej, która
osadzała się na żyłkach obu wędzisk.
Woda bardzo mocno zmącona, nie dawała dużych szans na złapanie ryb.




Chętnych do opalania nie brakowało jednak po godzinie, a czasem nawet mniej, uciekali z plaży
przemarznięci i zaskoczeni taką zimną aurą.
Pomiędzy spacerowiczami wyróżniała się para jeźdźców przemierzająca plażę konno.






Po pięciu godzinach  zmarznięci, ale nie zniechęceni wróciliśmy do Koszalina.
Musieliśmy wyglądać dziwacznie poubierani tak jak byśmy z bieguna wracali.Nam było jednak wszystko
jedno, byle do ciepłego mieszkania.
Bilans-zepsuty kołowrotek, jeden urwany zestaw tyle co do strat, z pozytywów-zebrane kolejne
doświadczenia (bezcenne) i pół garści bursztynów -to działalność Jagody.
Następny wyjazd do ujścia rzeki Czerwonki termin najbliższy jak tylko praca pozwoli.

Tam się okaże co to za potwór mieszka w naszym morzu:



i kolejne "Jagodowe znaleziska"


oraz początek cyklu "co jest w moim plecaku czyli po co nam tyle gratów"